Miłosna nalewka! Zaraz,
natychmiast
jest jej potrzebna miłosna nalewka, bo
czuła, że
nadal zauroczona jest nie w tym facecie, co potrzeba!
— Chodź! — Pociągnęła Łukasza za sobą i pognała
do
Chatki, gdzie pod płotem grzecznie czekała czarna
klacz.
Ku jej rozpaczy nalewki nie było. Jakaś cholera
ukradła
butelkę z urocznym winem i teraz zapewne
zakochiwała się
w pierwszej istocie, którą napotkała na swej drodze.
— Oby to koza była, złodzieju parszywy! — rzuciła
zrozpaczona w przestrzeń. Następna pełnia będzie
dopiero
za miesiąc, a jak sobie przypomniała rwanie nago
lubczyku
i wyciskanie purchli na ropusze...
|