Odpoczywający przed całym dniem pracy rolnicy
siedzieli
sobie właśnie pod „PABEM", popijając zimne piwo,
gdy...
ręce dźwigające butelki zastygły w połowie drogi do
spragnionych
ust.
Przed nimi przemknął jak burza czarny demon, z
uczepioną
grzbietu zjawą okutaną w powiewające niczym
sztandar
prześcieradło. Mężczyźni wymienili zdumione
spojrzenia.
Demon i zjawa zniknęli w zagajniku. Po chwili
dobiegło
stamtąd przejmujące rżenie, a po następnej, tuż
przed oczyma
coraz bardziej zdziwionych poczekajczkan,
przemknął
tenże sam demon. I ta sama zjawa. Tym razem bez
prześcieradła.
Mężczyźni podejrzliwie popatrzyli na butelki.
Gdy po raz trzeci bestia zaczęła zbliżać się w ich
kierunku,
wstali powoli, gotowi umknąć do „PABU". Nie było
jednak
takiej potrzeby.
Klacz zaryła wszystkimi czterema nogami przed
samym
płotem i szarpnęła głową, ściągając amazonkę piętro
w dół.
|