Pochylił się te niej i
szepnął
konfidencjonalnie, wionąc nieświeżym oddechem
prosto
w twarz dziewczyny:
— Te, lalunia, pomóc ci?
Opanowała mimikę. Nie to, żeby się zdenerwowała,
ale
jakoś straciła dobry humor.
— Telalunia? Jaka znów telalunia? Dla ciebie jestem
pani
doktor! — Z tymi słowy wyminęła podrywacza,
kopnęła
furtkę i weszła na podwórze
|