Ile można chodzić po śniegu wciąż mierząc swoje ślady ze śladami, które zrobiliśmy okrążenie wcześniej? Na siłę żyć wobec starego schematu, mając świadomość tego, że wydreptany szlak jest bezpieczny, ale jednocześnie odbiera nam możliwość eksperymentowania? Pokonujesz po raz kolejny dystans od pierwszego do pierwszego śladu, zataczając zgrabne kółko. Raz, drugi, trzeci i tysięczny. Twoje kroki automatycznością dorównałyby najlepszym robotom tego świata. Mimo to, wciąż patrzysz pod nogi, gdyż twoja przezorność jest na tyle pazerna, że chce ci odebrać jeszcze więcej z tej, marnej i tak, egzystencji.
|