szliśmy grupą wąską szczeliną na wycieczce szkolnej. nagle On, idący za mną, zaczął przydeptywać mi buty. - ej, auć! co Ty robisz? - syknęłam. - przepraszam, kochanie. ale cii. chciałem być tylko bliżej. - szepnął i objął mnie w pasie. zaczęłam zaciągać się Jego zapachem przypominając sobie nasze chwile. jak w filmie. wszystkie po kolei. był cudowny. w każdym calu. - boże drogi. może się ruszycie? chciałbym w końcu stąd wyjść! - krzyknął przewodnik. zdałam sobie sprawę, że stoję w miejscu. ja i On. blokując przejście wszystkim. cóż. - przepraszam. - odparłam. uśmiechnęłam się. - kocham Cię. chodź. - dodałam cicho łapiąc Go za rękę. / definicjamiloscii
|