A po jego twarzy delikatnie i swobodnie spływała maleńka kropla wody. Maleńka, przezroczysta i wolna. Raz po raz, to omijając jedne mieszki włosowe, to spływając po drugich. Jego skóra - tak wspaniała w każdym calu - powoli wchłaniała kropelkę zmniejszając ją bardziej i bardziej. Cały jej żywot zależał od niego. Bo teraz, skoro jest tak blisko, już się nie wyrwie...
|