dzień jej śmierci nadchodził, po prostu czuła to w powietrzu. chciała się z nim jakoś pożegnać, ale brakło odwagi. napisała do niego kilka beznaczących słów na gadu gadu, wyjaśnili sobie wszystkie dziecinne wyzwiska. miała zamiar iść do spowiedzi, ale było jej głupio, przez ostatni rok tak bardzo nagrzeszyła. nadeszła chwila. nie chciała spektakularnej śmierci, była tchurzliwa, żadnego noża w sercu, żadnej żyletki i ciepłej wody, tylko tabletki. brała jedną po drugiej by móc przestać ze strachu, ale nie zrobiła tego. wcześniej napisała list, położyła do na biurku, oraz kartkę dla rodziny. odeszła, tak jak chciała.
|