Wierzę w kres czasu w naszym życiu, w kres tego śmietnika, który nazywamy światem. Często rozmyślam nad tym, że koniec jest bliski. Że wisi nad nami w powietrzu czekając, aby
w odpowiednim momencie spaść nam na głowy. Jest to wielka, lodowata fala, gruba na tysiąc
kilometrów, ciemniejsza niż noc. Wznosi się ona wysoko w eterze, przysłania nam gwiazdy, pozbawiając nas perspektyw na przyszłość. Wiele razy pragniemy by ta fala zabrała nas, zmyła z powierzchni tej zgnilizny jaką jest nasza planeta. Zazwyczaj ta ogromna ciemność ma swoje
źródło w ważnych dla nas chwilach, wydarzeniach, tudzież osobach...
Bezkres nad moją głową ma swój początek i kres w mym własnym sercu. Sercu, które kształtem tak bardzo przypomina Ciebie...
|