Ja naprawdę nie wiem, co mogłabym uczynić, lub co mogłabym jeszcze powiedzieć, aby ściągnąć Natalkę tutaj, z powrotem. Mam wrażenie, że popędziła w nicość jak szalona, a tam, nie mając niczego, żadnego punktu odniesienia, zagubiła się. Szukam jej codziennie, ale jej cienia nie ma nawet w mojej duszy. Odeszła? Jak mogła być tak samolubna, by zostawić mnie samą. Bez szans na utworzenie kopi siebie, bez szans na odbudowanie wszystkiego, co po jej stracie upadło. Jak mógł zniknąć malutki aniołek, któremu tak bezgranicznie ufałam. I.. jak do cholery mogłam pozwolić jej odejść? Przewodniku dusz, oddaj mi ją! Potrzebuję jej, ponieważ gubię się, obijając o ścianki mojej podświadomości. Błagam, ja bez niej.. nie potrafię NIC.
|