masz w sobie coś z kota...z zielonymi oczami... przychodzisz tylko wtedy, kiedy tego potrzebujesz czy też chcesz, czy też po prostu jest to jakiś z twoich kaprysów, żeby od czasu do czasu dać o sobie znać. potem znikasz na długi czas, gdzieś na własne ścieżki, własne kocie tory. i uciekasz spłoszona jeśli ktoś przypadkiem znajdzie się na tej ścieżce. zastanawiam się kiedy stanie się tak, że już w ogóle nie będziesz miała potrzeby o sobie przypominać. podobno koty przywiązują się do miejsc, nie do ludzi. nie lubią niespodzianek, zaskakujących sytuacji, na które nie mają wpływu. z budowaniem więzi chyba też u nich kiepsko...
Skomentuj ten wpis
|