Usiadła na parapecie w szkole. Popatrzyła w swoje odbicie z powątpieniem. Łzy zaczęły skapać jej po policzku. Zastanawiała się jak może być aż tak naiwna. Nie umiała sobie poradzić. Czekoladowe oczy i brązowa czuprynka prześladowały ją na każdym kroku. Łudziła się codziennie, że powie jej chociaż głupie cześć. Przeszedł obok niej. Zaczęła w niej kiełkować nadzieja. Otarła końcem bluzy rozmazany tusz. Szybkim krokiem szedł, patrząc przed siebie nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Zaczęła coraz szybciej oddychać. Dusiła się w środku emocjami. Zeskoczyła zwinnie z parapetu i pobiegła za nim. Przystanęła za jego plecami. Nie odważyła się.
|