Pociągam zapałką,leniwy,kapryśny ogień jest jak rodzące się uczucie.Taki mały płomyk zaufania.Jak coś,co łączy dwoje ludzi ze sobą,to co jest fundamentem niezbędnym do zbudowania czegoś pięknego.Podpalam papierosa.Niby od niechcenia,papier zajmuje się.Obserwuję jak kawałek po kawałku,papieros spala się,jak wypala się uczucie.Wydziela się dym,który jest jak emocje:szczęście,ból,tęsknota.Czuję nieprzyjemny zapach.Zapach trawionego ogniem życia,rozkładającej się miłości.Obserwuję jak to,co budowałam tyle czasu,z łatwością,zaledwie w kilka chwil ulatuje bezpowrotnie.Patrzę jak papieros robi się coraz krótszy,jak ogień miejsce przy miejscu wypala resztki bezsensownej miłości.Dochodzę do momentu,w którym już nic nie da się zrobić.Wyrzucam papierosa,tak jak Ty wyrzuciłeś mnie ze swojego serca.Teraz widzę jak spada w dół,aby w końcu dotknąć dna,upaść na ziemię.Leży,dalej słabo się żarzy.Nikt go nie zauważa.Koniec.Papieros się wypalił,jak Twoje uczucie do mnie.Odchodzę.Przedstawienie skończone.
|