Tak piękne momenty życie nam obrzydziło.Zgniotło,wyssało i wypluło.Proza życia przytłoczyła poezję i czułość.Widzę Ciebie słyszę głos, nie czuję dotyku...Często myślę o tym do bladego świtu.Wyciągam rękę – drzwi się zatrzaskują ciszą.Otwieram je na klatce schody jak ja nic nie słyszą.Znów się czuję sama obok mnie nie stoi nikt.Przywykłam – przełykam życia cierpki łyk.Piję dalej wodę chociaż studnię zatruło.Dobre wspomnienia tylko życie mi ratują.
|