wyszła od niego z płaczem. nie zdążyła nawet ubrać butów. trzymając je w dłoni biegła przez ścieżkę w lesie tak szybko, jak potrafiła. potykając się o kamień upadła na ziemię. po kilku minutach leżenia na zimnej glebie, podniosła się do pozycji siedzącej. lekko wsunęła na stopy swoje baleriny i wstając, szła wolnych krokiem w stronę domu. a w głowie, tysiąc myśli na minutę, choć w każdej brak jakiejkolwiek logiki. szła długo, co chwilę sprawdzając czy czasem nikt za nią nie podąża, albowiem było już ciemno. wyszła z lasu, odetchnęła z ulgą. doszła w końcu do swojego domu, weszła trzaskając za sobą drzwiami. dom był pusty, cichy. położyła się na łóżku, zasnęła z komórką w ręku. nie, nie czekała na jego wiadomość. po prostu słuchała muzyki
|