Maj i setki pierdolonych wspomnień. I aż trudno uwierzyć ,że jeszcze rok temu codziennie dziękowałam Bogu, za to , jaka byłam szczęśliwa. Nie wiem czy to można nazwać obsesyjną miłością, bo przecież nie wypisuje do Niego , nie szukam na siłę kontaktu z Nim nie chodzę do miejsc , gdzie mogłabym Go 'przypadkiem' spotkać, nie próbuję zatrzymać Go na siłę przy sobie , nie burze mu życia. Czytając te stare rozmowy na gadu , mam ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. Najgorsza jest bezradność no i myśl, że pomimo tych wszystkich obietnic to teraz tylko mi zależy. I jeszcze ta jebana myśl , bo dokładnie rok temu to uczucie rozwijało się. Za mną setki nieudanych prób ułożenia sobie życia, bo w głowie mam wyidealizowany obraz Twojej osoby, i nikt nie jest choć w części podobny do Ciebie . Na Twoj widok mam jedynie chęć rzucić się na Ciebie i wykrzyczeć jak boli ta pustka , która teraz czuje. Dławię się tymi wspomnieniami.Nie moge pojąć,że ktoś taki zajal moje miejsce .
|