C.D... (..)A potem przyszła wiosna. Zaczęła szaleć zieleń i rozszalało się jej serce, choć próbowała nad nim zapanować. Porą księcia, bo tak Go nazwała w myślach, był wieczór, więc ona wciąż czekała na zmierzch, mimo że dawniej najbardziej lubiła poranki. Zapalała świecę i gdy byli razem, cała komnata wirowała. Pewnego wieczoru przyniósł ze sobą i podarował Jej piękny wiersz pełen miłosnych zaklęć. Były jeszcze inne wiersze i inne wieczory i niecierpliwe czekanie na tego, o którym myślała, że jest Jej księciem z bajki. -To koniec? niesamowicie głupi. -Daj mi skończyć. Stale przerywasz. -Ta Twoja księżniczka jest horrendalnie głupia, tylko stale czeka i czeka. Poza tym, kto dzisiaj głuszy dziewczynę na wiersze i która daje się na to złapać? -Widocznie księżniczka trochę niedzisiejsza i to był najlepszy sposób, żeby zdobyć Jej serce. -No dobra. To już koniec? -Wcale nie, bo kiedyś przyszedł taki wieczór, kiedy skończyła się poezja.. -I zagrały zmysły? Czy tak?
|