jest gorzej, a mi coraz ciężej oddychać, coraz gorzej zasypia się w nocy. Nie przypuszczałam, że to będzie boleć, aż tak. Nie czuję się bezpieczna, czuję się słaba. Wszystko jest jakieś inne... nie mam na kogo czekać, do czego wracać. Nie mam do kogo się uśmiechać, wiedząc, że ten ktoś cholernie to lubił, nie mam z kim się droczyć, a potem przepraszać, nie cieszą najmniejsze błahostki, nie mam komu chwalić się swoimi nawet najmniejszymi i najgłupszymi sukcesami, nikt nie śmieje się ze mną z moich najgłupszych żartów, nie mam z kim leżeć na łóżku i milczeć dobre paręnaście minut, nikt już mi nie mówi: ''i tak jestem przy tobie i bardzo Ciebie potrzebuję'', nie mam przy kim robić swoich głupich min zazdrości, filmy oglądam sama do samego końca, bo nie ma mnie już kto rozpraszać, nie ma kogoś dla kogo chciałam stawać się lepsza. Soboty nie cieszą już tak jak kiedyś i nie wyczekuję ich z niecierpliwością... // icannotfly
|