chociaż jest totalnym dupkiem ulegającym wpływom starszych ''kolegów'' to i tak go kocham. nie interesuje mnie to, że pije co weekend, pali marihuanę i papierosy. nie imponuje mi to, ale i tak jest nadzwyczajny. nie chcę by upadał nisko, chętnie zaoferowałabym mu swoją pomoc, ale nie zbliżam się, nie chcę potem w łzach tonąć. wolę z daleka go obserować i mózg oszczędzać, nie przemęczać, w końcu mam tylko jeden, ale serce słabe, coraz bardziej chore i zmęczone, czeka na niego utęsknione.
|