siedziałam na łące. był upalny dzień, a ja nie potrafiłam się nim cieszyć. jeszcze kilka dni temu zapewniał, że mnie kocha. a wczoraj po prostu mnie zostawił. odszedł. pff, miłość. płakałam. pomimo tego, że powinnam go znienawidzić - cierpiałam przeraźliwie. wtem ktoś położył mi rękę na ramieniu. - cześć. - usłyszałam cichy głos dziecka. odwróciłam się. mały przedszkolak. otarłam łzy. kimkolwiek był, nie powinien widzieć jak płacze. - cześć. - odpowiedziałam. - przykro mi. - szepnął, a w jego niebieskich oczach pojawiły się łzy. - kim jesteś? - zapytałam zdezorientowana. - Jego bratem. on Cię kocha. - odparł. nie rozumiałam. - ale.. jak to? więc czemu mnie zostawił? - dopytywałam się. nie powinnam zagłębiać się w tą rozmowę, jednakże musiałam. - nie wiem. i dlatego mi przykro. - odpowiedział mały, wstając z ziemi. otrzepał się. - idę, cześć. - dodał, nie czekając na moją odpowiedź. poszedł. zaczęłam szlochać bez opamiętania.
|