siedziałam na trawniku wpatrzona wielkimi oczami w dal. nie oddychałam, nie czułam. moje serce biło na tyle wolno i cicho, że gdyby przestało nie byłoby widać różnicy. po policzkach spływały mi łzy. ręce i nogi miałam nieruchome. nikt nie zwracał na mnie uwagi. wtem mały chłopczyk z balonem w ręku podbiegł do mnie i wręczył mi go. otrząsnęłam się. - dziękuję. - powiedziałam ochrypłym głosem. - co Ci się stało? czemu płaczesz? - zapytał ciekawy. dzieci. tak wiele jeszcze przed nimi. - nie zrozumiesz. - odparłam uśmiechając się do niego lekko. - zostawił Cię. - odparł przekonanym tonem. rozpłakałam się. schowałam twarz w dłoniach wciąż histerycznie szlochając. chłopiec poklepał mnie swoją małą rączką po ramieniu. - nie płacz. nie warto. - szepnął. podniosłam wzrok. już go nie było.
|