ten dzień. jak zawsze szliśmy na "melanż". dzwoniąc do Ciebie odebrał Twój chłopak. jebany. że potrafił mnie tak wkurwić? rozłączyłam się dając mu jakąś słabą ciętą riposte. złapałam sie za kieliszek. jeden. drugi. trzeci. nie, fajek też sobie nie żałowałam. "chłopaki, to co? dajcie mi następną szluge." "kurwa, wypaliłaś już pół paczki". ale kiedy jest się załamanym nie patrzy się na nic. ze łzami w oczach usiadłam sama, z fajką i piwem w ręku. nigdy tego nie zapomnę.
|