cz2./Kiedy znów napotkałam jego spojrzenie – było w nim cos przerażającego. Powoli zaczął zbliżać się do mnie, aż stanął tuz przede mną. Czułam zapach płynu po goleniu i słyszałam szelest jego nakrochmalonej koszuli. Przechodziły mnie ciarki, bo chciałam go dotknąć, a jednocześnie się bałam.
- Może porozmawiamy albo cos takiego – powtórzył za mną, ujmując w obie dłonie moja twarz. – Oczywiście, że możemy rozmawiać. Albo cos takiego.
Wtedy mnie pocałował. Jego usta spoczywały na moich, delikatnie rozdzielał moje wargi, a mnie podniecenie rozpalało do białości. Jego dłonie osuwały się po moich plecach, aż dotarły do pośladków, wodząc palcami pod obrębkiem spódniczki. W końcu przycisnął mnie do siebie tak mocno, ze miałam trudności ze złapaniem oddechu. W tej chwili stało się zupełnie jasne, że nie będziemy tracić czasu na rozmowę.
|