Przejechałam lekko palcem po jego garniturze, aby sprawdzić, czy to nie na pewno wymysł mego umysłu. Chciałam się uśmiechnąć, ale tylko przygryzłam wargę, bojąc się jego reakcji.
Był tutaj nadal, obok mnie. Dookoła panowała cisza. Przerywał ją tylko stukot kropli, rozbijających się o wodę. Przypominały one łzy, która jedna po drugiej, staczały się po mojej twarzy. Serce biło jak oszalałe, domagając się tego, czego mu tak bardzo brakowało.
Delikatnym ruchem chwycił mój podbródek, zmuszając do spojrzenia w oczy. Wierzchem dłoni otarł załzawione policzki, nie odrywając wzroku
|