Właściwie to lubiłam płakać. Najpierw oczy napełniały mi się łzami, robiły się wilgotne i powieki same się zamykały. Później pierwsza kropla spływała po moim policzku. Najczęściej opadała na poduszkę, na której leżałam. Czasem jednak lądowała na mojej wardze, gdzie czułam jej słony smak. Brałam wtedy do ręki pierwszą chusteczkę i ocierałam nią oczy. Nie pomagało to jednak w zatrzymaniu ich. Leciały już kropla po kropli, częściej i intensywniej. Wreszcie, gdy na mojej poduszce znajdowała się już sterta mokrych chusteczek, kończyłam płakać."
|