był wobec mnie naprawdę spoko. to był ten dzień, w sumie jedyny, w którym mogłam poczuć, że jemu też zależy, ale nie ja oczywiście musiałam to spieprzyć, odjechać coś jaki Ty to jesteś. nie wytrzymałam, poszłam nad to cholerne jezioro... chciałam być sama, zaczęłam ryczeć jak małe bezbronne dziecko. musiałeś przyjść zobaczyć co się ze mną dzieje, choć tak bardzo nie chciałam żebyś zobaczył mnie w takim stanie... który sam wywołujesz. zapytałeś co się stało, zachowałam się chamsko, moja odpowiedź była jednoznaczna ' nie interesuj się, co Cię to w ogóle kurwa obchodzi.' . chciałam zostać sama i pomyśleć, płakać w samotności. nie odszedłeś, siedziałeś przy mnie nie odzywając się ani słowem, kiedy w końcu się ogarnęłam , wstałam i poszłam odreagować, napić się , można powiedzieć śledziłeś mnie. zabroniłeś mi pić a Twoimi ostatnimi słowami tamtego dnia, wypowiedzianymi do mnie ' wiem, ze to przeze mnie, nie jestem tego wart, żegnaj.' odszedłeś a ja nie zrobiłam nic../poolun
|