usiadła koło niego na jakiejś łące. poszła tam chociaż wiedziała, że to będzie ich pożegnanie. uśmiechnęła sie na powitanie. zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Po chwili wstał otrzepał w pośpiechu spodnie ze skoszonej trawy i rzucił ot tak, że musi już iść. wyszli na asfalt. odprowadziła go kawałek. przytulił ją na pożegnanie. odwzajemniła to i z jeszcze większym przejęciem wtuliła się w jego ramiona. cichutko szepnął jej do ucha, że ją kocha. odwróciła się napięcie i poszła przed siebie. złapał ją za rękę. nie mógł uwierzyć w to co widzi. po raz pierwszy zobaczył ja, jak płacze. nie wiedziała co robić. spanikowana uciekła, potykając się co drugi krok. Łzy w coraz szybszym tempie skapały jej po policzku. Upadła, jak w dzieciństwie. Wyciągnęła pomiętą kartkę papieru i niezgrabnym pismem zanotowała: przepraszam was, przepraszam was za to, że żyje, to się już nie powtórzy.
|