Gdy czasem wpatrywał się w nią z zachwytem, czuł jak do oczu napływają mu łzy, a pierś wzbiera czułością, co szybko tuszował jakimś ruchem ręki, płonąc ze wstydu. Nie potrafił uczuć ubierać w słowa, ale wierzył, że obsypując ją podarunkami i znosząc ze stoicką cierpliwością jej nieoczekiwane zmiany nastroju oraz urojone dolegliwości, zrehabilituje się w jej oczach za to że tak kiepsko wypada w roli amanta.
|