Do pępka spłynęła jej kropla potu. Jej nieruchome ciało pachniało karmelem. Pozwoliła się pieścić, nie mówiąc ani słowa, jakby odgadła, że najmniejszy nawet dźwięk może rozgrzebać wspomnienia i wszystko zepsuć, zetrzeć w pył tę krótką chwilę, w której on był tylko jednym z wielu, poznanym rano przypadkowym kochankiem, zwabionym jej wysokimi obcasami i rudymi włosami.
|