to tak jak film, w którym kobieta rozmawia, płacze, rzuca się na ulicę obdarta z ubrań i krzyczy, że 'przecież', przecież wodę dziś w domu gotował u niej jakiś dobrze zbudowany Pan, że naprawdę na przeciw wchodzi w zakręt czerwony samochód.
tak naprawdę ledwo widoczna jest droga pod jej nogami, nie istnieją cienie, żołądki ludzi upychane przez jej ręce wcześniej każdym wieczorem.
zdawało mi się.
|