Z pozoru nieuzasadnione myśli nie dawały jej spokoju. Nie mogła zasnąć. Był środek nocy. Miała poczucie dziwnego szczęścia i chorej satysfakcji z tego, że On zerwał z Tamtą dla niej. Myślała teraz że wszystko będzie dobrze. Czuła jego obecność. Wyszła w ciemną noc i usiadła na huśtawce z dzieciństwa, bujając tak beztrosko nogami. Zamknęła oczy- nie bała się marzyć. Takie cholerne szczęście otaczające jej niekonwencjonalny rozum, docierające do serca. Lekkie i ciepłe podmuchy wiatru otulały jej twarz. Księżyc spośród drzew okrywał jej dłonie zaciśnięte na sznurkach huśtawki. Nagle na swoim prawym ramieniu poczuła Jego dłoń. Ten dotyk taki niepowtarzalny. On delikatnie pocałował ją w czoło i wyszeptał dwa słowa, tak nieprzytomne... Była najszczęśliwszą osobą na świecie.... Nagle budzik, koniec snu... / kesha1234
|