Przewracam się na bok po raz ósmy w ciągu kwadransa . Jestem tak zmęczona, że czuję ciężar mojego ciała, ale za każdym razem, kiedy już zasypiam twój głos rozlega się echem w mojej glowie. Sięgam po zegar 2,36 nad ranem. O Boże! Uderzam materac ręką i przewracam się na plecy. Gapię się w śnieżno biały sufit , starając się zsumować tych kilka godzin snu, jakie udało mi się złapać w ciągu trzech ostatnich nocy, i wynik obciąża mi powieki jeszcze bardziej.Jestem śmiertelnie zmęczona ostatnim tygodniem, gdy praktycznie przez całe popołudnia i ciche wieczory histeryzowałam znów na tapecie Twojego imienia....
|