Próbowałam mówić sobie, że go kocham, poszłam nawet pod kościół by zobaczyć go w garniturze. Był okropnie przystojny, z idealną moim zdaniem figurą i pasją, lecz nie umiałam go pokochać. Był prawie idealny lecz nie taki. Wolałam kochać tego wielkiego, blond miśka, trochę puszystego, za głupiego i wpływowego, z dziecinnymi marzeniami, ale mega kochanego, ale nienawidzącego mnie za wszystko..
|