Drży na wietrze, jak ostatni liść na obumarłym drzewie. Pozwalam jej słyszeć swoje kroki. Tylko na moment znieruchomiała. Przyszedłem tu do Ciebie. Obserwuję Cię od wielu dni. Jesteś spełnieniem marzeń każdego mężczyzny. Nie chodzi tylko o Twoją twarz, Twoją figurę, czy Twój głos. Tylko o Twoje oczy. I rzeczy, które w nich widzę. A wiedzę w nich niezmącony spokój. Masz już dość uciekania. Jesteś gotowa stawić czoła przeciwnościom. Ale nie chcesz tego robić samotnie. Wiatr wzmaga napięcie. jest miękka, ciepła i niemal bezbronna. jej perfumy są obietnicą przynoszącą łzy. Mówię jej, że wszystko będzie dobrze. Że uratuję ją przed tym, czego się boi i zabiorę daleko stąd. Mówię jej... że ją kocham. Tłumik zamienia dźwięk strzału w szept. Trzymam ją w objęciach, aż odejdzie. Nigdy się nie dowiem, przed czym uciekła.
|