Szła ulicą z dumnie podniesioną głową. Mijała znajomą cukiernię wiedząc, że za chwilę dotrze do przystanku, na którym ON będzie już stał. Tym razem się odważy i pośle mu jeden ze swych najpiękniejszych uśmiechów. Z daleka widziała już znajomą, kasztanową czuprynę. Mijając go w duchu zaklinała jego oczy, by choć na chwilę spojrzały w jej stronę. Na próżno... Jej uśmiech rozbił się o brudny chodnik autobusowego dworca.
|