- Wy jesteście razem? - wybuchła śmiechem, ale nie szczerym - wymuszonym. Po chwili spoważniała. Siedziała patrząc w gwieździste niebo. Wokół było słychać tylko cichy szum wody i wiatru, który delikatnie poruszał listkami. Po pięciominutowej ciszy na Jej policzku pojawiła się pierwsza łza, a zaraz za nią kolejna i kolejna i kolejna... W końcu powiedziała przerywającym się głosem: - Dlaczego...wy potraficie zobaczyć to...to jak cholernie mi się podoba? - Widać to, gdy na Niego patrzysz. Tylko na Jego widok reagujesz takim słodkim uśmiechem. Wszyscy to widzą. - Nie wszyscy...- teraz łzy już nie kapały jedna za drugą, lecz przerodziły się w strumień - ON nie widzi NIC.
|