Siedząc na zimnym kamieniu, wpatrując się w drogę przed sobą zauważyła w oddali czerwoną kurtkę. Serce w jednym momencie zaczęło wygrywać marsz Mandelsona, a w brzuchu zagnieździło się stado dzikich motyli. Nie spuszczając wzroku z odcieniu czerwieni obserwowała jak obiekt jej obserwacji zbliża się ku niej. Kątem oka spostrzegła koszyk w lewej dłoni i rumiane policzki wystające spod kaptura. Znów trafiła jej się rola złego wilka w czerwonym kapturku zamiast roli księżniczki oczekującej rycerza w czerwonej zbroi.
|