Mogę mieć najgorszy dzień pod słońcem. może mi zdechnąć złota rybka, wykipieć mleko i bóg wie, co jeszcze. mogę od rana do wieczora leżeć na łóżku, gapić się w sufit i wegetować. ale wystarczy, że Ty masz problem. najmniejszy. wystarczy, że zgubiłeś bilet jednorazowy na autobus nocny, przez przypadek wysypałeś na podłogę pół worka cukru albo założyłeś prawą skarpetkę na lewą stronę - to zmuszę się, żeby wstać i ukryć to jak się czuję, jak mi źle, samotnie. jak mi cokolwiek. tylko dlatego, że Twój problem jest dla mnie zawsze ważniejszy - bo jak Ty przestajesz się uśmiechać, to mój świat traci kolory.
Przecież to jest jakaś paranoja...
|