wyszłam z domu koło pierwszej. uciekłam przez okno, żeby tylko nikt nie zauważył że mnie nie ma. wyskoczyłam z łóżka na parapet, żeby bezpiecznie wyjść. szłam przed siebie ze słuchawkami w uszach. usiadłam na krawężniku. wyciągnęłam jedną słuchawkę , z rozmazaną szminką na ustach i tuszem pod powiekami wyciągnęłam list od ciebie. czytałam, a łzy coraz szybciej skapały na kartkę rozmazując twoje piękne pismo. podniosłam wzrok, bo usłyszałam jakiś głos. zobaczyłam cię. zastanawiałam się co robisz w środku nocy na dworze. przeszedłeś koło mnie obojętnie, a ja wyszeptałam zachrypniętym głosem, że cię kocham. odwróciłeś się i z pogardą rzuciłeś karteczkę z napisem: ja ciebie też. do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego nie umiem cie znienawidzić..
|