Biegnę w niezawiązanych trampkach po łące. Nikt mnie nie zatrzymuje, nikt nie woła. Potykam się, przewracam i płaczę. Nie z bólu, mam inny powód. Przecież to zawsze on biegł za mną i kazał mi zawiązać te niesforne sznurówki, a potem łapał za rękę bym plącząc nogi w czasie biegu nie upadła.
|