oddechem dotykam powietrza, wiatr muska moją szyję, oczy uparcie wpartują się wprost w słoneczną kulę. przyglądam się biedronce pokonującej olbrzymią odległość która dla mnie jest jedynie kilkoma centymetrami. patrzę na matki czule spoglądające na swoje pociechy obrzucające się piaskiem. nieopodal zakochana para poznaje się zmysłami. marzenia zajmują teraz poważną część moich myśli. przez moment są całkiem realne, na wyciągnięcie ręki! jednak toksyczna myśl że to tylko złudzenie drąży otchłań mojej podświadomości. trucizna.
|