Powieki przymknęły się same, usta zadrżały niekontrolowanie, a kolana zaczęły się uginać. Stała nieruchomo patrząc przed siebie, a serce pękało jej na setki małych kawałeczków. Nie mówiła nic, nie krzyczała, nie płakała. Milczenie boli bardziej. Spojrzała na niego zamazanym wzrokiem, ledwo tamując łzy. Czuła się jakby ktoś powoli odczepiał jej każdą z części ciała, ale na początek zabrał jej głos, a ona nie mogła nic z tym zrobić. A raczej nie umiała. Poddała się nieznajomym dłonią, które wyrywały każdą z jej kończyn i narządów, a kawałki serca włożyły do zamrażalki. Patrzyła tępo jak się odwrócił i odchodzi, a wszystko kuło ją jak kaktus bo jej prywatne szczęście właśnie uciekło.
|