. jeszcze kilka lat temu, dmuchając świeczki na torcie, marzyłam o księciu. inteligentnym i przystojnym. na białym koniu, który zabierze mnie z dala od tej szarej, ziemskiej rzeczywistości. czekałam. codziennie, z kubkiem kakao w ręku, siedziałam na parapecie i patrzyłam w gwiazdy. wierzyłam. książę przyszedł. wtedy, moim marzeniem było to, by został już na zawsze. ale odszedł. ... mimo to nadal wierzyłam, że sen się spełni - wróci. i będziemy na zawsze razem. teraz, uświadomiłam sobie, że nie mogę. nie chcę. żyć ciągle marzeniami. bo i tak wszystko się spieprzy. !
|