Niektórzy ludzie rodzą się samotni. To nieuleczalna choroba, która pustoszy ich wnętrza, więc przez całe życie próbują tę pustkę czymś wypełnić-nauką, pracą, miłością, sztuką. Sięgają coraz wyżej, idą coraz dalej, żeby zagłuszyć czymś ciszę trwającą w środku; i w końcu, kiedy staną zmęczeni, dopada ich samotność, która nie jest niczym więcej jak przeraźliwym bólem duszy. To krzyk, którego nikt nie usłyszy, jak tonięcie pośrodku oceanu, jak doświadczenie raz po raz czegoś nieodwracalnego, tragicznego, ostatecznego , czegoś co nie może istnieć w świecie, bo musi zamieszkać w człowieku i trawić go jak powracająca gorączka
|