Letni sobotni wieczór. Dochodzi 22.00. Jedziesz swobodnie swoim R1 w samym centrum rozgrzanego miasta. Nagle ruch zamiera – skrzyżowanie ze światłami. Wyprzedzasz szeregi samochodów i zajmujesz „pole position” przy przejściu dla pieszych. Czerwone światło, więc cierpliwie czekasz. Podnosisz szybkę, bo upał daje Ci się we znaki i czujesz że Twoja bielizna tonie niczym Titanic.
Rozglądasz się. Na sąsiednim pasie za kierownicą sportowego mercedesa widzisz błękitnooką piękność, poprawiającą makijaż w lusterku wstecznym.
Puszczasz do niej oko. Spoglądasz w prawo i widzisz dwóch muskularnych typów w czarnym BMW serii 3. Spoglądają na Ciebie lekceważąco. Kierowca auta wkręca 6-cylindrowy silnik „bety” na najwyższe obroty. Kpina czy zaproszenie do wyścigu? W głębi duszy uśmiechasz się, bo wiesz, że chłopaki z BMW za chwilę zobaczą Twoje plecy.
|