Nieistotni dla siebie a jednak było coś.
Oni razem przemierzali umysły przez mrok.
Zapatrzenie w siebie mieli tylko nadzieję,
że oboje nie spotkają się z własnym sumieniem.
Martwe serca i brud krążący po umyśle.
Chcieli nie mogli miłość jak zwiędłe liście.
Jedno raniło drugie i tak żyli w niepewności.
Odsunięci od uczucia podczas szarej codzienności.
|