chciałabym by pożałował swojego wyboru...by cofnął czas albo przynajmniej zmienił zdanie.. on widzi, że ja wciąż go kocham i walczę sama ze sobą w nieustannym pojedynku.. w moich oczach dostrzega żal, smutek i niespełnienie.. wie, że to on jest powodem bezsennych nocy i tysiąca wylanych łez.. złamał mi serce.. porzucając, zostawił po sobie gorycz i ból... nienawidzę go za to, a jednocześnie moja miłość do niego wzrosła stokrotnie.. czy pisane jest mi tylko nieustanne oczekiwanie w nadziei na szczęście, które nigdy nie będzie miało swojego miejsca? gdyby teraz przyszedł i powiedział, że chce ze mną być, bez chwili zastanowienia rzuciłabym mu sie na szyję, spojrzała w jego cudne oczy, pocałowała słodkie usta... po czym długo płakałabym ze szczęścia.. on trwałby przy mnie,upiększając kolejne dni az do końca istnienia świata... taki obraz widzę co dzień... w marzeniach...
|