Zbierając siły po całonocnym płaczu poczłapała do kuchni. Chwyciła za kubek wrzucając do niego torebkę melisy - podobno uspokaja.Obserwując parującą wodę z czajnika myślała o tym jak miło byłoby, gdyby i ON wyparował. Z jej głowy. Dość już miała gigantycznych worów pod oczami z niewyspania, zapuchniętych oczu i rozwalonych zdjęć z wakacji. Dosyć miała prowadzącego wiadomości noszącego JEGO imię i siedmiolatka pod oknem krzyczącego Jego pseudonim. Dosyć miała stawiania po raz setny wody na gazie, bo ta zawsze zdążyła wystygnąć, gdy o NIM myślała. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na czajnik w swej dłoni. Znów chuj strzelił gorącą herbatę.
|