odpycham kazdego po kolei, kazdego, ktory choc odrobinę pragnie sie do mnie zbliżyc. nie chcę chodzić z nimi na spacery, rozmawiać przy kawie, smiać się i zartować, nie chce tego. zaden z nich nie zastąpi mi Ciebie, albo przynajmniej tak mi się wydaje na chwilę obecna. i tak, pewnie za pare lat będe sie z tego śmiac i może nawet pożaluje, ze odepchnęłam tak wielu fajnych chłopców, ale dzisiaj jest mi cholernie źle z tego powodu, ze czekam tu na Ciebie, a Ty masz to gdzieś, bo przecież nigdy nie oddałeś nikomu serca
|