Było późne popołudnie, czerwona poświata rozlała się na letnim niebie, dzień powoli już odchodził. Niebo stopniowo zmieniało kolor, i pamiętam, że patrząc na znikające słońce, pomyślałam o tym króciótkim, niemal niedostrzegalnym momencie, gdy nagle dzień przechodzi w noc. ZMIERZCH, - uświadomiłam sobie wtedy, - to tylko złudzenie, gdyż słońce jest albo nad horyzontem, albo za nim. A to znaczy, że dzień i noc łączy szczególna więź; nie istnieją bez siebie, ale też nie mogą istnieć równocześnie. BYĆ ZAWSZE RAZEM, A MIMO TO NIEUSTANIE OSOBNO.
|