Nie odpowiedziałam. Właściwie to przy każdej jakieś mojej katastrofie chciałam umrzeć od razu. Żeby bezwzględny świat zapłakał, że mnie stracił. Nigdy już nie będzie takiej drugiej mnie. Teraz inaczej. Nie miałam ochoty umierać od razu. Gdyby przydarzyło się, trudno, pogodziłabym się. Ale, żeby samemu zrobić coś w tym kierunku, to nie. Odczuwałam raczej chęć, by rozprawić się z tym wrednym światem. Dokopać mu, aż jęknie z bólu! Następnie mogę umrzeć. Proszę bardzo. Czemu nie.
|